wtorek, 28 sierpnia 2012

Rozdział 5. - Pocałunek na dobranoc.

     Grupka nastolatków codziennie przed lekcjami widywała się pod szkołą, a po południu spotykali się na boisku.
     Veronice wręcz świetnie układało się ze Steven`em. Można by powiedzieć, że aż za dobrze. Para wychodziła wieczorami na spacery, chodzili po parku trzymając się za ręce, co było odwiecznym marzeniem Veronicy. Dziewczyna cieszyła się każdą chwilą spędzoną z ukochanym. Były między nimi co prawda jakieś sprzeczki, o różne nieistotne sprawy, ale to zdarzało się rzadko, zbyt rzadko, żeby powiedzieć, że nie potrafili się dogadać.
Veronice po prostu na Nim bardzo zależało. Jej najlepsze przyjaciółki, tj. Isa i Rose wiedziały, że dla Jego miłości ona jest gotowa zrobić wszystko. On tak samo. Na każdym kroku okazywał jej ile dla Niego znaczy. Jedyne, co Steven`owi nie podobało się dziewczynie, to to, że była uzależniona od żyletki. Skrzywdziło ją już tyle osób, że nie radziła sobie ona, nawet z tymi najprostszymi do rozwiązania problemami. On tego nie rozumiał. Uważał, że takie dziewczyny nie są warte uwagi żadnego chłopaka. Myśl, że mógłby z nią zerwać nieraz doprowadzała ją do płaczu. Wtedy spotykała się z Nim, a on przytulał ją mocno to siebie i zapewniał, że NIGDY do tego nie dojdzie. Że jest dla Niego najważniejsza i nie wyobraża sobie życia bez niej. Ona wierzyła w Jego slowa.
     Któregoś wieczora, pisali ze sobą do póżna, co w ich przypadku było rutyną. Steve trochę beszczelnie zapytał Veronice ile miała przed Nim chłopaków. Dziewczyna po chwili namysłu napisała jakąś liczbę mniejszą od 10 . Ona również Go zapytała. Mógłby skłamać i odpowiedzieć tyle, co Ona lub mniej, ale postawił na szczerość.
- Dużo. Ok. 30 lu więcej.
Dziewczynie zrobiło się trochę przykro, a zarazem głupio. Nie wiedziała co odpisać. Nie musiała długo się zastanawiać, bo oprzytomniała słysząc dźwięk sms-a.
- Ale Ty jesteś najlepszą dziewczyną, jaką miałem ;* - Veronica odczytała wiadomość uśmiechając się do telefonu.
- ;* ;* ;* ;* - dziewczyna nie wiedziała co odpisać.
- Co porabiasz Słońce ? ;* - zapytał chłopak.
- Hahahaha ! ;D Właśnie się kąpie. ;) ;* - nie musiał czekać długo na odpowiedź.
- A wyjdziesz przed dom ? - to pytanie bardzo zdiwiło Veronice. Nie spodzieła się, że o tak późnej godzinie, może chcieć się z nią jeszcze zobaczyć.
- Poczekasz chwilkę. Tylko się ubiorę ;* Ok ?
- No jasne ;*
     Po trzech minutach dziewczyna wyszła przed dom, starsznie trzaskając przy tym drzwiami ;D. Włosy miała mokre i całe rozczochrane. Miała ubrane tylko krótkie spodenki i bluzę. Kaptur na głowie przykrywał jej prawie całą twarz. Podbiegła do Stevena i rzuciła się mu na szyję, całując Go w policzek.
- Co tu robisz tak późno ? - zapytała z uśmiechem patrząc Mu prosto w oczy.
- Chciałem Cię zobaczyć Kochanie ;*
- Naprawdę ?
- Jasne. Stęskniłem się za Tobą.
- Ja też. - odpowiedziała.
- Ale zaraz muszę iść, żeby mama się nie dowiedziała, że wyszłam.
- Nie idź ;( - Steven nagle posmutniał.
- Muszę. Zobaczymy się jutro. - Veronica była już przy barmce prowadzącej do jej ogrodu.
- To o której jutro ? - zapytał podchodząc do niej powoli.
- 7.05 . Dziewczyna odwróciła się w Jego kierunku i pocałowała Go.
     To był ich pierwszy pocałunek. Steven trochę się zdziwił, lecz poczuł, że to był dowód tego, że Veronica naprawdę Go kocha.
     Jeszcze raz Ją przytulił i poszedł w stronę swojego domu, znikając powoli w mroku, który kryła za sobą noc.
     Veronika zamkła brankę i popatrzyła w gwiazdy.
- Boże, jak ja Go kocham. - pomyślała.

Tak właśnie wyglądał pierwszy pocałunek Veronicy i Stevena. ;*

Wiem, wiem, wiemm. Okropne. W ogóle nic się nie dzieje i tak dalej. Ale może następne rozdziały bardziej się Wam spodobają. 


Kocham, Viera ♥

1 komentarz:

  1. Świetny post. Pisz dalej, z niecierpiwością czekam na kolejne rozdziały :*
    Camille.

    OdpowiedzUsuń