sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 11. - Nie pytaj dlaczego, proszę...

     Od tamtego wydarzenia minął tydzień. Między Veronicą i Stevenem układało się bardzo dobrze... 
W ich paczce jednak coś się zmieniło. Co ?
     Lucasowi zaczęła podobać się Isabelle... Przyjaciele nie mogli patrzeć, jak chłopak cierpi, dlatego po krótkiej i skutecznej rozmowie z Isą umówili tę dwójkę na spotkanie. Po 10 minutach byli już świadkami romantycznej sceny, w której Luc prosił Isę 'o chodzenie', oczywiście dziewczyna się zgodziła. :)
     W ten sam dzień wszyscy dowiedzieli się o 'ukrywanym związku' Christiana i Susan. To był już trzeci związek w ich otoczeniu.

*** 

     Trwało to niestety tylko tydzień. Później wszystko się skomplikowało.
     Po tym głupim tygodniu Susan była skłócona z Chrisem, a Veronica zauważyła, że Stevenowi nie zależy na niej tak, jak wcześniej. Miała wrażenie, że chłopak coraz częściej olewa ją dla Kayi...
Powiedziała mu o tym, lecz on cały czas twierdził, że to tylko przyjaciółka.
Veronica miała coraz więcej wątpliwości.
     Pewnego wieczora pisząc, jak zwykle z Rosalie powiedziałą jej o tym dylemacie...
Niestyety, Rose nie umiała w tej sytuacji doradzić przyjaciółce. Jedyne, co mogła jej powiedzieć, to
" Ty wiesz lepiej, posłuchaj głosu serca ".
     Veronica całą noc spędziła na rozmysłach...
- W sumie, może to jest jedyne wyjście? Za miesiąc zaczną się wakacje, Steve nie będzie miał już dla mnie czasu, tym bardziej, że w lipcu się przeprowadzamy... Chociaż, przecież to nie jest aż tak daleko... 3 km, 30 minut drogi... Ale też zmiana szkoły, mniej czasu dla siebie nawzajem... I jeszcze ta nieszczęsna Kaya.. Co w niej jest takiego, czego ja nie mam? No może jest ładna, ale rozumem to nie grzeszy...To wszystko jest bez sensu !
     Po 15 minutach po stanowiła iść spać, wcześniej robiąc kilka nowych szram na rękach. Już nie radziła sobie z tym wszystkim.

***

Był piątek. Veronica wraz z Rose, jak co dzień szły rano do szkoły. Będąc 200m przed budynkiem, Veronica zaczęła temat wieczornych rozmyślań.
- Rosie, co mam zrobić, zerwać z nim ? Mam 2 minuty, Boże, Rose, boję się ! Nie wiem, co mam zrobić !
- Kochana, rób to, co podpowiada Ci serce.
- Dobra - powiedziała Vera wchodząc na parking szkoły. 
W tym momencie wzrok wszystkich stojących tam osób zwrócił się na dziewczyny. 
     Steven jak zwykle podszedł do dziewczyny, chcąc ją pocałować na przywitanie, jednak ona go odrzuciła,
- Steven, to koniec, przepraszam. Nie pytaj dlaczego, proszę...
- Ale... Veronica... - chłopak stał, jak wryty.
- Przepraszam - Veronica nie patrząc na nikogo stojącego obok, wbiegła do budynku szkoły.
     Dziewczyna nie wiedziała, co działo się przed szkołą, po jej odejściu. 
Weszła do łazienki i zaczęła płakać. Dlaczego? Tego nie wiedział nikt, nawet sama ona.
Wyjęła z torby żyletkę, na ręce zrobiła nowe rany, znacznie mocniejsze, niż do tej pory.
     Na całe szczęście znalazły ją Isa i Rose. Dziewczyna zdążyła dopiero zrobić tylko dwa cięcia. 
- Rose, biegnij po nauczyciela, albo lepiej dzwoń na pogotowie!
- Nie, zwariowałyście ! Nikt się nie może o tym dowiedzieć !
- Dziewczyno, a co jak się kiedyś zabijesz? - powiedziała wystraszona Isabelle.
- Jeśli NIGDY więcej tego nie zrobisz, to ostatni raz ci odpuścimy, hmmm... ? - dodała Rosie.
- Okej, ale proszę, nie mówcie nikomu.. - Veronica ściszyła głos, było widać, że jest coraz bardziej słaba.
- Macie może bandaż ? - dodała.
Rose szybko wyciągnęła z plecaka opatrunek, który zawsze nosiła ze sobą, na wszelki wypadek, gdyby coś stało jej się na w-fie, gdyż miała strasznego pecha, co do różnych kontuzji i owinęła go na ręce przyjaciółki.
- A co ze Stevenem ? - spytała smutna dziewczyna.
- W sumie, nie za dużo wiemy, bo jak tylko z nim zerwałaś stał się strasznie zły i smutny i pobiegł gdzieś w kierunku stacji. Lucas i Chris pobiegli za nim i mówili, że będą nas na bieżąco informować... - powiedziała Isabelle.
- Lucas mi napisał, że Steve chce pobyć sam i że nie idzie dziś na lekcje - wtrąciła Rosalie.
- Mam nadzieję, że nie zrobi nic głupiego, przecież ja nie jestem warta takiego chłopaka jak on. 
- Przestań Veronica ! Nie mów tak ! Zrobiłaś tylko to, co uważałaś za słuszne.
- Yhyy... taa... - Veronica nie była przekonana o słuszności podjętej przez siebie decyzji. 
     No ale cóż, czasu nie cofniesz. Może tak miało być ?!





Przepraszam, że ten rozdział nie jest taki, jakiego się pewnie spodziewaliście, ale jest pisany na szybko u wujka na laptopie ; ))
Zdaję sobie sprawę z tego, że były lepsze rozdziały i ciekawsze, ale nie posiadam takiego talentu jak autorki blogów, które czytam, no ale lubię to co robię i mam zamiar dokończyć to opowiadanie, które jeszcze trochę pewnie potrwa ;>
Więc zapraszam do czytania i komentowania ( tylko szczerze )...

"Na­wet naj­gor­sza praw­da jest lep­sza od naj­lep­sze­go kłam­stwa."





Do następnego, Viera <3





 

1 komentarz:

  1. Viera !!! Ty wariatko, zajebiscie piszesz ;* Nie przestawaj, to najlepsze opowiadanie jakie w zyciu czytalam !!! Oberwiesz jak nastepny rozdzial bedzie ostatni, poniewaz uwazasz ze zle piszesz. Chce przeczytac, ze napiszesz jeszcze ze 20 lub 30 rozdzialow ;* Pozdrawiam
    Inna ;*

    OdpowiedzUsuń