poniedziałek, 11 lutego 2013

Rozdział 9. - Czy będą jeszcze szczęśliwi ?

     Veronice bardzo dobrze układało się ze Stevenem. Codziennie się spotykali, pisali... było tak jak dawniej. Dziewczyna jednak bała się, że znów Go skrzywdzi i że zaprzepaści szansę, którą od Niego dostała.
     Zbliżał się piątek, którego Ver nie mogła się już doczekać od dłuższego czasu. Wtedy bowiem odbyć  miała się wycieczka w góry z kółka regionalnego, do którego należała dziewczyna. Wielkim plusem tego wyjazdu była dla niej możliwość spędzenia tych kilku dni w gronie przyjaciół i obgadanie wszystkich spraw, na które do tej pory nie było czasu.
     W piątek, już z samego rana dziewczyna ubrana w ciepłe buty, spodnie i kurtkę, oraz zaopatrzona w szal, czapkę, rękawiczki i oczywiście plecak udała się pod szkołę, gdzie razem z wychowawcami mieli pójść na przystanek autobusowy. Kiedy Veronica dochodziła już do budynku, zauważyła Roselie, która stała z Kayą, Davem, Andym, Peterem, Maxem i kilkoma innymi osobami i właśnie miała zamiar pobiec w jej kierunku. Dziewczyna była jednak szybsza i już po kilku sekundach znajdowała się w objęciach przyjaciółki.
- Wow, nie wiedziałam, że wy też idziecie - Vera zmierzyła wzrokiem wszystkich stojących obok chłopaków.
- Tak się składa - cała grupka nastolatków wybuchnęła śmiechem.
- Mam nadzieję, że to będzie udana wycieczka - Kaya w końcu dołączyła się do rozmowy.
- Czy ja wiem, jak Veronica aż na trzy dni nie będzie widzieć się z ukochanym ?
- Ejjj... coś Ci nie wyszedł ten żart, Rose. - powiedziała przyjaciółka.
Teraz znów wszyscy się śmiali, lecz tym razem z Rosie, która założyła ręce i obrażona pokazała wszystkim język.   
     Zostało im 15 minut czasu. Brakowało jeszcze kilku osób. Niektórzy poszli do sklepu, a inni stali pod szkołą i czekali, aż pani Z. sprawdzi obecność i będą mogli pójść już na przystanek.


***

     Podróż minęła im bardzo szybko. Większość z przyjaciół już kilka razy leżała na ziemi i byli caali z błota. Kiedy doszli już do schroniska, w którym mieli nocować było dosyć późno, by wyjść jeszcze na dwór, ale pan G. obiecał, że z okazji urodzin Kayi ma dla nich niespodziankę i zabierze w jakieś "zaczarowane" miejsce.
Wszyscy nie mogli się doczekać, ale najpierw musieli się zakwaterować, zjeść kolację, przeprać w suche rzeczy i obgadać plan na wieczór i jutrzejszy dzień.
     Veronica była w pokoju z Rosalie, Kayą i trzema innymi dziewczynami. Obok nich pokój mieli chłopcy, a na końcu korytarza opiekunowie. Taki układ w miarę pasował przyjaciołom, lecz Andy, Peter, Max i Dave woleli mieć pokój z dziewczynami, dlatego aż do wyjścia siedzieli u nich. Im wcale to nie przeszkadzało. Wolały towarzystwo chłopców od tych dziewczyn, które przejmowały się jedynie tym, że muszą stale być w kontakcie z rodzicami.
     Po chwili cała paczka wpadła na genialny pomysł. Postanowili wieczorem spotkać się u chłopaków w pokoju i zagrać w butelkę. Ver nie była zadowolona z tego pomysłu. Wiedziała, że gdyby całowała się z innym chłopakiem nie było by to fair w stosunku do Stevena, nie chciała kolejny raz go zawieść.
     No właśnie... Steven. Dziewczyna na śmierć zapomniała, że obiecała ukochanemu, że gdy tylko dojdą na miejsce to do Niego zadzwoni. Lecz tu zaczynał się problem. Wszystkim rozładowały się telefony, a gniazdko z prądem było tylko jedno w całym domku, w toalecie.
- Kaya, poszłabyś ze mną na dół ? Całkiem padła mi bateria w telefonie, a tylko tam można go naładować...- Veronica błagalnym wzrokiem popatrzyła na koleżankę.
- Jasne. Przecież obiecałaś chłopakowi, że dasz mu znać, jak dojdziemy. No nie ? - dziewczyna z uśmiechem wstała z łóżka.
- Dzięki, jesteś kochana.

     30 minut przed spacerem, który obiecał im pan G. spędziły w toalecie. Niestety, akurat sieć Veronicy tam też nie miała zasięgu. Kaya, która zauważyła jej problem sama zaproponowała pożyczenie telefonu.
- Kaya, ratujesz mi życie.
- Oj tam, nie przesadzaj. Dzwoń już do Steva, bo pewnie się nie może doczekać - zaśmiała się i podała dziewczynie komórkę.
*rozmowa Veronicy ze Stevenem*
- Hej kochanie, przepraszam, że nie zadzwoniłam wcześniej, ale rozładował mi się telefon, a w dodatku nie mam tu zasięgu. Wybacz...
-No hej słonko. Właśnie dzwoniłem do Ciebie chyba z trzydzieści razy, bałem się, że Ci się coś stało.
- Nie, wszystko dobrze...
- A od kogo Ty w ogóle dzwonisz, jak nie ma zasięgu ?
- Kaya pożyczyła mi swój telefon.
- Aaaa... To daj mi ją na chwilę, jak jest gdzieś obok.
- Okej. No to pa. Postaram się napisać, jak naładuję swojego grata i  znajdę gdzieś zasięg.
- Dobrze, pa kochanie. Kocham Cię !
- Ja Ciebie też - słuchawka "powędrowała" teraz do Kayi.
- Dzięki, że dałaś Ver zadzwonić.
- Spoko, nie ma sprawy. Jak byś nie mógł do niej się dodzwonić, to możesz do mnie, przekażę jej.
- Bardzo Ci dziękuję, jesteś wielka. Narazie...
- No. Papa.*
     - Kaya, dziękuję Ci, co ja bym bez Ciebie zrobiła ?
- Luuzik. A teraz chodź się zbierać, bo zaraz pójdą i nas zostawią, hehe - obie dziewczyny pobiegły po schodach na górę.
     Wszyscy już niecierpliwie na nie czekali przy wyjściu.
- No, w końcu są nasze gwiazdy - pan G. jak zwykle rzucił jakimś dziwnym tekstem - Czyli możemy iść ?
     Szli około 10 minut. Wchodząc na kolejną już górkę zobaczyli przed sobą cudowny widok.
- Kaya, to jest Twój prezent urodzinowy od nas - powiedział pan G. i na raz wszyscy rzucili się na dziewczynę, składając jej życzenia. Tylko Veronica stała na skarpie i myślała. Myślała o Stevenie, co teraz z nimi będzie ? Czy On zaufa jej tak, jak kiedyś ? Czy będą jeszcze szczęśliwi ? Czy uda im się wszystko odbudować ? Niby nie było źle, ale dziewczyna wiedziała, że On nie ma już do niej 100% zaufania, że w każdej chwili może się to rozpaść i nie będzie dało się cofnąć czasu.
     Myślała również o tym, czy nie lepiej byłoby ze sobą skończyć ? Mniej problemów...
Kolejny raz wróciły do niej te myśli. Miała teraz ogromną szansę... Przecież, gdyby skoczyła, nikt nie zdążyłby jej uratować. Ale nie... Kiedy znów w jej myślach pojawił się Steven, odrzuciła tą teorię i zaczęła po cichu płakać, wpatrując się w pięknie oświetlone pod nią miasto.






Przepraszam, za tak długą nieobecność, ale nie mam czasu na notki. Choć obiecywałam Wam już poprawę, to brak czasu daje się we znaki.
Postanowiłam, że notki będą się pojawiać systematycznie. Jak tylko będę dała radę, ale to będzie mniej więcej co dwa miesiące. Wiem, że lepiej byłoby częściej, ale sporo nauki, nie dam rady wyrwać się by pisać częściej ;c
     Ale obiecuję, że gdy znajdę wolną chwilę też będę się starała coś dodać.
Chciałabym też, żebyście coś komentowali, bo nie wiem, czy wgl warto pisać.
Jeśli chcecie, możecie zostawić swoje g-g, wtedy będę Was informowała o nn .




Do następnego, Viera <3




   

3 komentarze:

  1. niesamowicie ciekawie pieszesz ! obserwuje ;] i czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Skarbie w końcu dodałaś :)
    Świetny rozdział :*
    Czekam na nowy rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega czytam dalej nie mogę doczekać się następnej części :D

    http://katiaopowiadaniaxx.blogspot.co.uk/ <---zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń